wtorek, 11 listopada 2014

01.




  Mieszkanie Elizabeth, New York, USA
Pół roku później ( późna jesień)


  Niedziela. Mój ulubiony dzień tygodnia. Mogę spać do której zechcę tylko po to, żeby przenieść się na kanapę. Tak zrobiłam i tym razem. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie z niezbyt zdrowym jedzeniem i włączyłam telewizor. Uwielbiam tak spędzać czas. Reszta tygodnia jest u mnie bardzo intensywna. Praca, spotkania z nowymi artystami, pisanie piosenek, spotykanie się ze znajomymi, ogarnianie domu i mój pies. Tak kupiłam sobie psa. Nancy mnie do tego namówiła. Powiedziała, że to będzie nowy początek. Wabi się Alaska.
Alaska właśnie wskoczyła mi na kolana. Spojrzałam na zegarek. 14. Za pewnie chcę wyjść na dwór.  Szybko się przebrałam, włożyłam kurtkę i buty i razem z Alaską wyszłyśmy z mieszkania. Zbiegłyśmy po schodkach i po chwili byłyśmy na dworze. Przeszłyśmy kawałek i znalazłyśmy się w małym parku. Puściłam Alaskę ze smyczy i usiadłam na ławce.
Poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Nancy.
- Halo?
- El, potrzebuje twojej pomocy. Luke ma przyjść do mnie na kolacje a ja nie wiem co ugotować! Proszę pomóż mi!
- Za ile ma przyjść?
- Za 3 godziny.
- Zrobię zakupy i do ciebie przyjdę.
- Dziękuje ci jesteś kochana.
- Podziękujesz mi później. Dobra kończę bo muszę odstawić Alaskę do domu.
- No dobra pa.
Wstałam z ławki, złapałam Alaskę i pognałam do domu. Nici z leniwej niedzieli. Wzięłam potrzebne rzeczy i wyszłam z mieszkania. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do sklepu. Zrobiłam zakupy i ruszyłam w stronę mieszkania Nancy.
Po 15 minutach byłam już pod jej domem. Otworzyłam drzwi i od razu skierowałam się do kuchni.
- El, to ty? - usłyszałam krzyk Nancy.
- Tak!
Wyjęłam miskę, potrzebne składniki i zaczęłam robić ciasto. Miałam robić tylko kolacje, ale mam dużo czasu, więc zrobię ciasto czekoladowe. Wymieszałam składniki i przełożyłam masę do tortownicy. Włączyłam piekarnik i włożyłam do niego ciasto.
Miałam coraz mniej czasu, więc wzięłam się za kolację. Postanowiłam zrobić spaghetti. Wstawiłam wodę na makaron i zajęłam się sosem.
Po godzinie wszystko było już gotowe. Pokazałam Nancy co i jak, pożegnałam się z nią i wróciłam do siebie. Od razu rzuciłam się na kanapę.
Mieszkam tu już pół roku, ale nie czuje się aż tak bardzo komfortowo. Nigdy nie mieszkałam sama. Przez prawie całe życie mieszkałam z rodzicami a później mieszkałam z Nim. Trudno było mi wrócić do normalności po rozstaniu. Znam Go praktycznie całe życie. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że kiedyś Go zabraknie w moim życiu. A jednak. Nie widziałam Go ani reszty chłopaków od pół roku, czyli od naszego rozstania. Chociaż nie stwarzam pozorów, uśmiecham się, śmieje, wychodzę z przyjaciółmi to jednak ciągle mam Go w pamięci. Nie potrafię o Nim zapomnieć. Czasami zastanawiam się co robi, czy ma kogoś, czy chodź raz po naszym rozstaniu pomyślał o mnie. Wiem, że to głupie. Powinnam Go nienawidzić za to, że mnie zdradził, ale nie potrafię. Po zerwaniu nie chciałam Go znać. Nie chciałam Go widzieć, ale teraz jest zupełnie inaczej. Brakuje mi go.
Poznałam kilku facetów, ale żaden nie dorastał Mu do pięt . Każdego porównuje do Niego.
Rozmawiałam o tym z Nancy. Powiedziała mi żebym o Nim zapomniała. Że nie ma sensu drążyć przeszłości. Może ma rację, może nie. Powinnam zacząć żyć nie patrząc na innych, ale nie wiem czy potrafię.
Kiedy ostatnio byłam na randce to czułam się tak jakbym Go zdradzała. Nie powinnam się tak czuć. Bo w końcu to On mnie zdradził a nie ja Jego.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Jasona.Poznałam go pół roku temu dzięki Nancy.  Zaprzyjaźniliśmy się praktycznie od razu. Wiem, że on chcę czegoś więcej, ale ja od razu mu powiedziałam, że nie jestem nim zainteresowana, ale Jason jest uparty i ciągle mnie podrywa.
- Cześć piękna! Masz może ochotę na spędzenie wieczoru ze mną? - spytał się wręczając mi kwiaty. Herbaciane róże, moje ulubione. Uśmiechnęłam się na ich widok.
- Właściwie to i tak nic nie robię. - odpowiedziałam. - Tylko musisz dać mi trochę czasu. Muszę się przyszykować.
- Mogę czekać i wieczność. - powiedział wchodząc do mieszkania. Zaśmiałam się i zaprowadziłam go do salonu. Włożyłam kwiaty do wazonu i wlałam do niego wodę.
- Dobra to ja idę się przyszykować a ty zaczekaj tutaj. Czuj się jak u siebie. - weszłam po schodkach na piętro i poszłam znaleźć coś do ubrania. Nie wiem gdzie mamy iść, więc postawiłam na czarne rurki, białą mgiełkę i czarne szpilki. Dobrałam do tego kilka dodatków i poszłam się umalować. Zrobiłam na szybko kreski i pomalowałam rzęsy. Przejechałam bezbarwną pomadką po ustach i byłam gotowa. Zeszłam na dół i sprawdziłam czy mam wszystko w torbie.
- Wyglądasz ślicznie. - powiedział Jason stając obok mnie.
- Dzięki. To gdzie idziemy? - spytałam wkładając płaszcz.
- Do kina. - powiedział. - Załóż czapkę i szalik bo jest zimno.
- Dobrze tato. - powiedziałam na co Jason pokazał mi język. Zrobiłam to co kazał i wyszliśmy z mojego mieszkania. Zamknęłam je i weszliśmy do windy. Nacisnęłam guzik z 0.
- Na co idziemy? - spytałam.
- Na film.
- To akurat wiem idioto. - wyszliśmy z windy i udaliśmy się do samochodu Jasona.
- Ej bez takich!
- No okej. To jak?
- Idziemy na "Casanova po przejściach". Film Allena, więc musimy na niego pójść. - Jason jest wielkim fanem Woody'ego Allena. Widział wszystkie jego filmy, ma z nim nawet zdjęcie i jego autograf.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę kina. Przez całą podróż gadaliśmy o powoli zbliżających się świętach. Szczerze mówiąc to nie wiem jak to teraz będzie wyglądało. Święta spędzałam z moją rodziną i Jego rodziną. Nie rozmawiałam jeszcze o tym z mamą, ale najprawdopodobniej tym razem Jego rodzina jedzie do dziadków. Gdyby się okazało, że mamy spędzić razem święta to chyba bym została sama w NY.
Nie zniosłabym dziwnej atmosfery. Byłoby niezręcznie.
- Jesteśmy. - powiedział Jason. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do kina. Jason poszedł kupić bilety a ja na niego czekałam. Kupiliśmy jeszcze popcorn i weszliśmy do sali w której miał odbyć się seans.
Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy na rozpoczęcie filmu.

 ********************************
Tadam! Jest jedynka, mam nadzieje, że się spodoba choć jednej osobie i ktoś zechciałby skomentować, - Ola

sobota, 18 października 2014

00.




 Pamiętam to wszystko tak dokładnie jak by to było wczoraj. Jak mogłabym zapomnieć? Te dzień utknął w mojej pamięci i nie chcę z niej wyjść. To po prostu wraca do mnie w migawkach, jak kalejdoskop wspomnień. Wszyscy mi mówią odpuść, nie myśl o tym. Ale jak niby miałabym to zrobić. 
Go się nie da zapomnieć. Nie da. 
"Weszłam po cichu do naszego wspólnego mieszkania. Jesteśmy razem od trzech lat, a mieszkamy razem od 5 miesięcy. 
 Pojechałam z moim podopiecznym do Manchesteru, gdzie mieliśmy nagrać ostatnią piosenkę. Skończyliśmy wcześniej niż się spodziewaliśmy, namawiali mnie, żebym została z nimi, ale nie chciałam. Miałam wrócić za 3 dni, ale nie mogłam  się powstrzymać, żeby nie zrobić niespodzianki Nash'owi. 
Odłożyłam torbę na komodę stojącą w przed pokoju i od razu zauważyłam dwie pary butów. Jedne Nasha, a drugie damskie. Wysokie cieliste szpilki. Nie były moje. Wzięłam głęboki wdech i po cichu ruszyłam w głąb mieszkania. W salonie i w kuchni nikogo nie było. Ruszyłam na górę. Zauważyłam, że drzwi od sypialni są lekko uchylone. To chyba nie jest to co myślę. Poczułam strach. Bałam się, że zaraz zobaczę coś czego nie chcę widzieć. Mój oddech przyspieszył. 
Podeszłam bliżej drzwi i je uchyliłam. Byłam zszokowana. Nigdy, przenigdy nie przeszło mi przez myśl, że Nash mógłby mnie zdradzić. Jakby ktoś mi coś takiego powiedział to bym go wyśmiała. 
A teraz stoję w drzwiach mojej i jego sypialni. Nash patrzy się na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Teraz pełnymi bólu i smutku. Jeszcze tydzień temu mówił, że mnie kocha. Że mu na mnie zależy. Mówił, że nic nas nie rozdzieli. Kłamca. Do moich oczu napłynęły łzy. 
Kątem oka widziałam, że ta laska nie wie co się dzieję. Za pewnie nie wiedziała o moim istnieniu. 
Zdałam sobie sprawę, że wszystko to co mówił mi Nash, to, że mnie kocha, że mnie potrzebuje. On to wszystko mógł mówić też jej. Poczułam się okropnie. 
Nawet nie zauważyłam kiedy Nash stanął obok mnie. " El, proszę cię. Wybacz mi." W jego oczach dostrzegłam łzy. Dotknął mojego ramienia. Od razu się ocknęłam. 
" Później przyjdę po swoje rzeczy". Tylko tyle powiedziałam. Na tyle było mnie stać. Nash przymknął oczy, żeby powstrzymać łzy. Spojrzałam na niego ostatni raz i udałam się do schodów. 
Kiedy byłam już na dole usłyszałam jak mnie woła. Wzięłam szybko swoją torebkę i wyszłam trzaskając drzwiami. Wyszłam z budynku i dopiero teraz z moich oczu wyciekły łzy. 
Przez chwilę nie wiedziałam co mam robić. Stałam na środku ulicy. 
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Nancy. Odebrała prawie od razu.
" Eliza, wiesz która jest godzina?"
" Nash mnie zdradził"
" O kurwa. Gdzie jesteś?"
"Niedaleko mojego i jego mieszkania"
" Poczekaj tam na mnie. Zaraz będę."
Na Nancy nie musiałam długo czekać. Po 15 minutach już była. Wysiadła z samochodu i mnie przytuliła. Teraz rozpłakałam się już na dobre. 
" Pojedziemy do mnie i pogadamy, ok? Zostaniesz u mnie." Kiwnęłam głową i wsiadłam do jej samochodu. Podczas jazdy nie rozmawiałyśmy. Każda z nas była pogrążona w swoich myślach.  
Po kilkunastu minutach byłyśmy pod jej domem. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam za Nancy. Weszłyśmy do środka i usiadłyśmy na kanapie. 
" Zrobię ci herbaty" Wyszła z salonu i poszła do kuchni. Po paru minutach wróciła z dwoma parującymi kubkami. Jeden z nich podała mi, ale od razu odłożyłam go na stolik. Nie miałam na nic ochoty. 
" Wiem, że to trudny temat, ale powiesz mi co się stało?"  Wzięłam głęboki wdech.
" Postanowiłam przyjechać wcześniej, bo się za nim stęskniłam. Kiedy weszłam do środka zobaczyłam jakieś damskie szpilki. Później zaczęłam szukać Nasha. Znalazłam go w naszej sypialni. Pieprzył się z jakąś laską w naszym łóżku. " Znowu zaczęłam płakać. Nancy od razu mnie przytuliła.
" Zerwałaś z nim?"
"Tak." 
" Co za idiota. Jesteś zmęczona?"
" Trochę" Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego. Przyniosła mi swoje spodenki dresowe i zwykłą koszulkę na ramiączkach. 
" Prześpij się trochę. Jakby co to jestem u siebie" powiedziała i mnie przytuliła. Po chwili została sama. Przebrałam się w rzeczy od Nancy i położyłam się w łóżku. 
Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Znamy się prawie całe życie. Nasi rodzice przyjaźnią się prawie 30 lat. Nie wiem jak to teraz będzie. Od kilku lat spędzamy razem święta. 
Muszę pojechać tam jutro po swoje rzeczy. A trochę tego jest. Muszę też znaleźć jakieś mieszkanie. Nie chcę siedzieć na głowie Nancy. Wiem, że jej to nie przeszkadza, a nawet się cieszy. W końcu będzie miał jej kto gotować. 
Muszę się trochę przespać, nie wiem czy mi się uda.



*********************************************************************************

Cześć! Będę tu pisać opowiadanie o Nashu Gier. Mam nadzieje, że ktoś będzie chciał czytać.
Wiele razy próbowałam coś napisać, ale zawsze mi nie wychodziło.
Jeśli czytasz to proszę zostaw jakiś komentarz. To naprawdę podnosi na duchu i aż chce się pisać. - Ola




 Elizabeth Greene, 19 lat




Nash Grier, 19 lat







Nancy Cooper, 19 lat




 Jason Douglas, 19 lat





I reszta